rozdział 7

Rozdział 7 wreszcie go mam!
Perspektywa Octorossa.
- Idziemy! - Zawołałem wypuszczając z kuli Aurorusa i wsiadłem mu na grzbiet.
- Gdzieeee? - Zapytał ziewając jak Snorlax.
- Arceusie! - Weztchnąłem podnosząc głowę do góry. - Rustboro city, Pokemon center. - Powiedziałem, a wtedy Aurorus pobiegł z ogromną prędkością. Wsumie mam go tylko do jeżdżenia na nim, bo zaskakiwała mnie jego prędkość. Po godzinie byliśmy na miejscu i ukryliśmy się w krzakach.
Ukryć się takiej osobie jak ja tródno, bo mam dosłownie mierzyłem się trzy metry. Mam srebrne straszliwie srebrne oczy, ciemne włosy i skurę w kolorze wyblakłego srebra. Poza tym ubrany jestem zazwyczaj w czarną skurzaną kurtkę, czarne, skurzane buty i ciemnoszarą bluzę z literą S w kolorze czarnym. Mam pas z mieczem, ale nie za długim.
Perspektywa Patricka.
Wyszedłem z centrum i wyciągnąłem kulki. Po chwili przedemną pojawiły się moje stworki, a Flame wyszedł z za moich pleców.
- Dobra! Dust, dajesz trujący kieł, a ty Lizard blokuj stalowym ogonem! - Zawołałem, ale zanim stworki zdążyły cokolwiek zrobić ktoś wyskoczył z zarośli. Był to bardzo wysoki osobnik o srebrnych oczach.
Perspektywa Octorossa.
Za mną wyszedł Aurorus. Podszedłem do (celu) i wysyczałem przez zęby.
- No no! Co ja tu widzę! Syn Monica'y! - Zadrwiłem sobie z niego i dodałem.
- Aurorus, zniknięcie! -
Naszą szustkę otoczyła blada poświata i przestaliśmy być widoczni dla innych przechodniów.
- Wybacz mi, ale zabić cię chcę! - Zawołałem i uśmiechnąłem się diabolicznie.
- Dlaczego! Walcz tchórzu! - Pomyślałem nagłos dodając. - Nigdy! -
- Czytam ci w myślach, ale nie jestem tchórzem mały głupi pół Pokemonie. Zaśmiałem się. Jak sobie chcerz ale przegrasz zobaczysz. - Powiedziałem i wyrzuciłem jeszcze dwa Balle. Magmortar i Flygon pojawiły się przedemną i zaryczały groźnie. A on jeszcze sprawdził je Dexem.
Aurorus, pokemon bryła lodu typu kamiennego i lodowego, wyższa forma Amaury, najwyższe stadium ewolucji. Źle znosi wysokie temperatury, ale lepiej od poprzedniej formy. Potrafi uderzać z olbrzymią mocą.
Magmortar, Pokemon magma typu ognistego, wyższa forma Magmara, najwyższa forma ewolucji Magby'iego. Potrafi strzelać płomieniami z rąk. Z tamtąt wylatują także pociski.
Flygon, Pokemon smok typu ziemnego i smoczego, wyższa forma Vibrava'y, najwyższa forma ewolucji Trapincha. Lata z ogromną prędkością. Znany z niespodziewanych ataków.
Perspektywa Patricka.
Holera, co ja zrobię? Ten facet wygląda tak dziwnie i znajomo.
- Lizard, stalowy ogon w Flygon'a, Flame, ty proszę użyj podwujnego kopnięcia na Aurorusie, a ty Dust trujący kieł w Magmortar'a! - Zawołałem zdeterminowany.
Stworki przystąpiły do ataku. Dust wgryzłby się w Magmortar'a, ale ten zgrabnie się odsunął. Tylko Flame trafił Aurorus'a. Tamten nawet nie jęknął.
- Aurorus, piorun kulisty w Dustox'a, Magmortar, elektro cios w Torchica, a ty Flygon, smoczy oddech w Salandit'a! - Zawołał tamten tajemniczy mężczyzna.
Po chwili musiałem chować stworki do kul. Tylko Flame stanął obok mnie. Wtedy tamten gostek nagle mruknął coś pod nosem, uderzył mnie w kark i jeszcze tylko usłyszałem jego ostatnie słowa.
Perspektywa Octoross'a.
- Więc do następnego spodkania! - Powiedziałem mu kopiąc go w nos. - A tak wogule nazywam się Octoross! - Dodałem poczym odleciałem na Flygon'ie.
Perspektywa Patricka.
Po tygodniu zadzwoniłem do mamy i rozpocząłem z grubej rury.
- Mamo, oco chodziło z tym zabiciem taty przez Phoebe? - Zapytałem się.
- To, to nie jest dla ciebie ważne. - Odparła, ale gdy nalegałem weztchnęła i powiedziała.
- Odpowiem ci, ale za kilka lat. -
- Proszę! - Zawołałem i wreszcie powiedziała jak to było.
- Kilka lat temu, tata jak wiesz, został pokonany w lidzę. Najlebsze, że przez kogoś kto nazywał się Javon. I potem odbił mu tytuł. Ale wtedy okazało się, że coś dziwnego działo się w noc przed walką. Podobniesz Lucas wstał z łużka, zakradł się do pokoju Javon'a i wsypał mu proszek nasenny do herbaty, a potem powiedział coś w stylu "Hahahahahahahaha! Giń!" -
- I co dalej? - Zapytałem.
- I rano lekarz wykrył w herbacie środki nasenne i coś jeszcze. Cyjanek. Wsadzili by Lucas'a, ale ktoś powiedział na policji, że to Phoebe. Uwieżyli mu, bo Phoebe miała na koncie kilka spraw. Wtedy zaczęło się to. Phoebe zaczęła na niego polować. - Dodała, a ja straciłem przytomność.


Hej!
Jeszcze nie dodaje Octorossa do bohaterów, ale zaznaczam żeby niebyło. Nie ściągam z nikogo. Octoross czyta w myślach zupełnie inaczej. Potrafi każdemu komu chce i nieważne z jakiej odległości. I jeszcze jedno. Next będzie może przed wigilią, ale niewiem. Jutro klasówka z geo, i polaka. Pa i trzymajcie się!

Komentarze

  1. Hej!
    Jak mówiłeś akcji nie brakuje w tym rozdziale, jednakże dopatrzyłam się braków kilku zdań, a nawet całych wypowiedzi bohaterów przez co niektóre kwestie są lekko wyjęte z kontekstu. Tak, ja wiem, że ty przypadkiem skasowałeś rozdział i zapewne na szybko pisałeś go drugi raz, żeby go umieścić jak najszybciej, jednak ja następnym razem radziłabym Ci się nie śpieszyć z pisaniem, bo wiem na swoim przykładzie, że deadline nigdy nie pomaga. Ja jestem w stanie przeżyć już błędy ortograficzne, ale staraj się, żeby to wszystko było dobrze napisane w sensie logistycznym.
    Także radziłabym ci nie przesadzać ze zmianą narracji pomiędzy bohaterami, bo to może wkurzać i wprowadza lekki zamęt w tekście. Nie powiem ja tam lubiłam ten zabieg, ale zmienić perspektywę tylko na jedną kwestię składającą się z dosłownie trzech zdań to dla mnie jest grubą przesadą. Jak dla mnie ten tekst można by było rozdzielić na dwie, góra trzy części.
    Przejdę może już do samej fabuły. Octross wydaje się całkiem spoko postacią, od taki wesoły, niewyżyty psychopata-morderca. Taki typów zazwyczaj się bardzo lubi. Mam nadzieję, że w przyszłości rozwiniesz jeszcze bardziej charakter tej postaci, bo jak na razie wiadomo, że jest tajemniczy, lubi trenować z Pokemonami i uwielbia krew. Według mnie płaski charakter jak dla głównego antagonisty, ale spodziewam się, że z czasem rozwiniesz go bardziej.
    Tym razem nie mam się, jak przyczepić do niczego w sprawie przypadkowych świadków. Całkiem dobrze rozegrane, ale już dlaczego Octoross zostawił go przy życiu nie starając się spróbować znowu go zamordować. Nie wiem... Przestraszył się małego ziejącego ogniem kurczaka? Zniknięcie przestawało już działać? Może jest jakieś inne wytłumaczenie, którego nie umiem wyjaśnić tym co jak na razie wiem? (Chociaż to pozbawione jest sensu, bo dlaczego miał się nagle rozmyślić się z tak poważnego postanowienia...) Jeszcze nie rozumiem kwestii dlaczego Rick się rzygnął po poważnej utracie krwi, bo zazwyczaj to nie powoduje nudności.
    Mogę sobie na pewno po przeczytaniu rozdziału, na które w przyszłości mam nadzieję dostanę odpowiedź. Co ma do tego Arceus? Kto próbował otruć tego i tak skopanego przez żywot Javona? (Bo jakoś nie wierzę, że to stary Ricka po tekście "Hahahahahahahaha! Giń!"...) Dlaczego to padło na Phoebe? Czy osoba chcąc potruć Javona oraz składająca zeznanie to jedna to ta sama osoba? Dlaczego Phoebe akurat ubrała za cel ojca Patricka, a nie osobę składającą zeznania na nią?
    Po raz kolejny mówię, żebyś nie podkreślał takich rzeczy, że ty kogokolwiek nie ściągałeś. Jest taka zależność: im częściej powtarzasz, że czegoś nie robiłeś tym bardziej się przyznajesz. Ja ci nic oczywiście nie zarzucam, ale im więcej razy się powtarzasz w tej kwestii jest większa szansa, że ktoś pomyśli, że to jednak robisz. Poza tym postać Hiroshi'ego przejdzie prawdopodobnie największą zmianę, więc nie masz co się martwisz oto.
    Jeszcze na koniec powiem, że wyobrażenie sobie jak trzymetrowy Octoruss jedzie sobie wesoło na Amaurie mierzącej metr i trzydzieści centymetrów zrobił mi dzień. No, widok na pewno bardzo paradny :V
    Zastanawia mnie jeszcze taka zupełnie nie związana z tym rozdziałem kwestia. Ile tak na oko oceniasz ilość rozdziałów tego opowiadania? Pytam tak po prostu z czystej ciekawości.
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Zobaczysz, Arceus ma z tym wiele wspulnego. A teraz mniej więcej, ato żeby niepokazać za wiele odpowiem na twoje pytania.
      Ta osoba, która naskarżyła na Phoebe wiedziała co robi. Padło na Lucasa bo Phoebe a zresztą zobaczysz puźniej. Przewiduję ze 100 rozdziałów pierwszej serji, wsęsie pierwszego opowiadania, potem z żyycia Patricka gdy jest dorosły też pewnie ze 100, a potem zobaczymy.
      Co jeszcze? Aha. Poprostu się zżygał nie wolno mu? Xd. A Octoross jechał na Aurorusie! Amaura był przed ewolucją, zobacz w bochaterach. A dlaczego dał sobie spokój, tego też się dowiesz. Ale narazie mogę powiedzieć tylko tyle, że chciał pobawić się ofiarą.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

rozdział 6