Rozdział3
Rozdział 3 Alola! Gotowi do odpływu?
Chcieliśmy ruszać dalej. Ja, Flame i Dust. Tak nazwałem mojego Dustox'a który postanowił dołączyć do naszej drużyny.
Gdy mieliśmy wyruszać z Pokecenter, zadzwoniła mama z pytaniem.
- Rick, chciałbyś popłynąć z nami do Aloli na tydzień? - Zapytała się mama.
Zamurowało mnie to. Wkońcu odparłem.
- Tak, chciałbym. - Powiedziałem.
- Dobrze, czekaj w porcie Petalburg. - Odpowiedziała mama i się rozłączyła.
Z Balla wyszedł Dust który zapytał się nas.
- Co? Jedziemy do Aloli? Jesst! - Krzyknął.
- Tiaa, jedziemy - Odparłem zakładając ręce za głowę i udając się do Petalburg Port.
Teraz muszę wam coś wyjaśnić. W Petalburgu wybudowano halę, którą chciano przeznaczyć na nową salę lidera, jednak zrobili z niej miejsce do kupowania biletów i pamiątek. Bilety tam sprzedawane były do Kanto, Johto, Sinnoh, Unovy, Kalos i do Aloli właśnie.
Gdy dotarłem na miejsce, czekali tam już mama i tata z walizkami. Obok taty szedł oczywiście wnerwiacz "Czyt Sceptile", który na mój widok zaczął wrzeszczeć.
- Riiiiick! Niespodzianka! Jedziemy do Aloliiiiii! - Wrzeszczał Pokemon.
- Wieeeeeeem! - Odwrzasnąłem mu, a Flame go dziobnął.
- No wkońcu nauczyłeś się dziobania! - Powiedziałem do ognistego startera.
- No jak widać tak. - Odpowiedział bardzo cichym tonem.
Po kilku minutach siedzieliśmy na statku. Dust i Talonflame, Pokemon z regionu Kalos mojej mamy latali nad statkiem odbijając piłkę w powietrzu, Flame i Sceptile trenowali się w walce wręcz, Swellow taty i Harliama mamy uderzali się rękami i skrzydłami, Shiftry taty i Serperior z Unovy mamy trenowali nasienny pocisk, a Lucario mamy i Lucario taty trenowali nowy atak wykrywanie.
Minął jakiś czas gdy dobiliśmy do wyspy Akala na której mieliśmy mieszkać w małym domku wynajętym przez rodziców.
Gdy weszliśmy do chatki, dostałem od taty jajo Rockruff'a, Pokemona szczeniaczka.
- Prezent urodzinowy, wszystkiego najlebszego! - Zawołali rodzice, a ja wtedy przypomniałem sobie, że są moje urodziny!
- Dzięki! - Zawołałem bardzo zadowolony.
Wieczorem poszliśmy do lasu. Tam miało miejsce pewne zdarzenie, dzięki któremu mam w drużynie także i Lizard.
Otusz gdy weszliśmy do lasu, zauważyliśmy coś dziwnego. Drzewa były otoczone dziwnym płomieniem, a w powietrzu unosił się słodki zapach od którego kręciło się w głowach mnie, tacie i Flame'owi.
- Nie wonchajcie tego! To trucizna Salandit'ów! - Krzyczała mama dając nam maski tlenowe.
- Trucizna Salamitów? - Zapytał tata, a w jego oczach widać było rozmażenie.
- Kochanie odsuń się! - Wołała mama zatykając tacie nos.
- Co się dzieje? - Zapytał całkiem już przytomny tata.
- Zostałeś oszołomiony feromonami samic Salandit'ów. - Wyjaśniła mama.
- Samic czego? - Zapytał się. - A ja wyjąłem Dex wpisując w wyszukiwarkę Salandit.
Salandit, Pokemon feromon typu trującego i ognistego. Potrafi emitować słodki gaz jak i ogień. Z niewiadomej przyczyny tylko samica Salandita może ewoluować.
- Hejka tu gazodajnia! - Usłyszeliśmy, a w naszą stronę poleciała strużka dymu.
- Salandit? - Zapytałem się.
Zamiast odpowiedzi zobaczyłem Pokemona z Dex'a.
- A może do mnie dołączysz co? - Zapytałem się jej, bo odgadłem, że to samica.
- Zawalcz, jakto! Ty rozumiesz mowę Pokemonów? - Zapytała się Salandit.
- Rozumiem, i ok, zawalczymy! Dust! - Zawołałem, a ćma wyszła z kuli.
- Dust, psychopromień! - Zawołałem, a z oczu Dust'a wystrzelił kolorowy promień.
- Nieźle ciemko. - Powiedziała Salandit trafiona atakiem.
Zaraz jednak sama użyła ognistego podmuchu. Z jej ogona wystrzeliła kula ognia rozwijająca się w pięcioramienną gwiazdę.
- Unik i giga odpływ! - Zawołałem.
Dust odsunął się zgrabnie omijając ogień, a potem z wrzaskiem "łaptooooo!" Strzelił w Salandit zielonym okręgiem, który wyssał z samiczki nieco energji przekazując ją ćmie.
- Może zrobimy tak? - Zapytała się jaszczurka strzelając smogiem, który trafił Dusta. Zaraz za tym atakiem poleciał kolejny ognisty podmuch pokonując ćmę.
- Dajesz Flame! - Zawołałem, a przedemnie wyszedł kurczak, który dziobnął Salandit, a ja wtedy rzuciłem Ballem. Kula drgała chwilę, ale Salandit się złapała.
- Będziesz Lizard! - Powiedziałem do czerwono białej kuli którą po chwili schowałem, a my wruciliśmy do chatki na noc.
Hej! Jakby co, jeśli ten rozdzialik by był nudny to sorry, ale wpadłem na ten pomysł wczoraj w nocy. Komentowaćććć! Xdxdxd. Ps. Bohaterowie oczywiście zaktualizowani.
Chcieliśmy ruszać dalej. Ja, Flame i Dust. Tak nazwałem mojego Dustox'a który postanowił dołączyć do naszej drużyny.
Gdy mieliśmy wyruszać z Pokecenter, zadzwoniła mama z pytaniem.
- Rick, chciałbyś popłynąć z nami do Aloli na tydzień? - Zapytała się mama.
Zamurowało mnie to. Wkońcu odparłem.
- Tak, chciałbym. - Powiedziałem.
- Dobrze, czekaj w porcie Petalburg. - Odpowiedziała mama i się rozłączyła.
Z Balla wyszedł Dust który zapytał się nas.
- Co? Jedziemy do Aloli? Jesst! - Krzyknął.
- Tiaa, jedziemy - Odparłem zakładając ręce za głowę i udając się do Petalburg Port.
Teraz muszę wam coś wyjaśnić. W Petalburgu wybudowano halę, którą chciano przeznaczyć na nową salę lidera, jednak zrobili z niej miejsce do kupowania biletów i pamiątek. Bilety tam sprzedawane były do Kanto, Johto, Sinnoh, Unovy, Kalos i do Aloli właśnie.
Gdy dotarłem na miejsce, czekali tam już mama i tata z walizkami. Obok taty szedł oczywiście wnerwiacz "Czyt Sceptile", który na mój widok zaczął wrzeszczeć.
- Riiiiick! Niespodzianka! Jedziemy do Aloliiiiii! - Wrzeszczał Pokemon.
- Wieeeeeeem! - Odwrzasnąłem mu, a Flame go dziobnął.
- No wkońcu nauczyłeś się dziobania! - Powiedziałem do ognistego startera.
- No jak widać tak. - Odpowiedział bardzo cichym tonem.
Po kilku minutach siedzieliśmy na statku. Dust i Talonflame, Pokemon z regionu Kalos mojej mamy latali nad statkiem odbijając piłkę w powietrzu, Flame i Sceptile trenowali się w walce wręcz, Swellow taty i Harliama mamy uderzali się rękami i skrzydłami, Shiftry taty i Serperior z Unovy mamy trenowali nasienny pocisk, a Lucario mamy i Lucario taty trenowali nowy atak wykrywanie.
Minął jakiś czas gdy dobiliśmy do wyspy Akala na której mieliśmy mieszkać w małym domku wynajętym przez rodziców.
Gdy weszliśmy do chatki, dostałem od taty jajo Rockruff'a, Pokemona szczeniaczka.
- Prezent urodzinowy, wszystkiego najlebszego! - Zawołali rodzice, a ja wtedy przypomniałem sobie, że są moje urodziny!
- Dzięki! - Zawołałem bardzo zadowolony.
Wieczorem poszliśmy do lasu. Tam miało miejsce pewne zdarzenie, dzięki któremu mam w drużynie także i Lizard.
Otusz gdy weszliśmy do lasu, zauważyliśmy coś dziwnego. Drzewa były otoczone dziwnym płomieniem, a w powietrzu unosił się słodki zapach od którego kręciło się w głowach mnie, tacie i Flame'owi.
- Nie wonchajcie tego! To trucizna Salandit'ów! - Krzyczała mama dając nam maski tlenowe.
- Trucizna Salamitów? - Zapytał tata, a w jego oczach widać było rozmażenie.
- Kochanie odsuń się! - Wołała mama zatykając tacie nos.
- Co się dzieje? - Zapytał całkiem już przytomny tata.
- Zostałeś oszołomiony feromonami samic Salandit'ów. - Wyjaśniła mama.
- Samic czego? - Zapytał się. - A ja wyjąłem Dex wpisując w wyszukiwarkę Salandit.
Salandit, Pokemon feromon typu trującego i ognistego. Potrafi emitować słodki gaz jak i ogień. Z niewiadomej przyczyny tylko samica Salandita może ewoluować.
- Hejka tu gazodajnia! - Usłyszeliśmy, a w naszą stronę poleciała strużka dymu.
- Salandit? - Zapytałem się.
Zamiast odpowiedzi zobaczyłem Pokemona z Dex'a.
- A może do mnie dołączysz co? - Zapytałem się jej, bo odgadłem, że to samica.
- Zawalcz, jakto! Ty rozumiesz mowę Pokemonów? - Zapytała się Salandit.
- Rozumiem, i ok, zawalczymy! Dust! - Zawołałem, a ćma wyszła z kuli.
- Dust, psychopromień! - Zawołałem, a z oczu Dust'a wystrzelił kolorowy promień.
- Nieźle ciemko. - Powiedziała Salandit trafiona atakiem.
Zaraz jednak sama użyła ognistego podmuchu. Z jej ogona wystrzeliła kula ognia rozwijająca się w pięcioramienną gwiazdę.
- Unik i giga odpływ! - Zawołałem.
Dust odsunął się zgrabnie omijając ogień, a potem z wrzaskiem "łaptooooo!" Strzelił w Salandit zielonym okręgiem, który wyssał z samiczki nieco energji przekazując ją ćmie.
- Może zrobimy tak? - Zapytała się jaszczurka strzelając smogiem, który trafił Dusta. Zaraz za tym atakiem poleciał kolejny ognisty podmuch pokonując ćmę.
- Dajesz Flame! - Zawołałem, a przedemnie wyszedł kurczak, który dziobnął Salandit, a ja wtedy rzuciłem Ballem. Kula drgała chwilę, ale Salandit się złapała.
- Będziesz Lizard! - Powiedziałem do czerwono białej kuli którą po chwili schowałem, a my wruciliśmy do chatki na noc.
Hej! Jakby co, jeśli ten rozdzialik by był nudny to sorry, ale wpadłem na ten pomysł wczoraj w nocy. Komentowaćććć! Xdxdxd. Ps. Bohaterowie oczywiście zaktualizowani.
Nie wiem, ale jakoś ten rozdział czytało mi się lepiej niż poprzednie XD. Ten poziom absurdu i nagłych przypadków bez większych powodów zaczął mnie trochę bawić. Tak czy siak jest lepiej to mogę ci znowu przyznać, ale jeśli dalej idziesz w kierunku przez siebie obranym to zadbaj by kolejne rozdziały były podobne do tego. Fajnie by było gdybym mógł się znowu pośmiać, także liczę na ciebie :D. I to nie tak, że się naśmiewam, ale jak na razie masz taki, a nie inny styl i nie ma w tym nic złego w końcu to twoje początki, dopiero zaczynasz. Jeśli będę czerpał przyjemność z czytania nawet pomimo teoretycznie słabej treści to mi to zdecydowanie wystarczy. Także staraj się i do następnego ;)
OdpowiedzUsuń